niedziela, 9 kwietnia 2017

O "Lubię. Atalsie z przepisami".

Maszkecić idzie wiela roztōmajtych rzeczy, niy ino do jedzyniŏ. Idzie tyż maszkecić życie. Jŏ nojradzij maszkeca tatar J (W dōma używōmy tyż tatara jako nojsrogszŏ instancjŏ; kej Tomek mi niy wiyrzy, dycky przysiyngōm na tatar, i wtynczŏs nic już niy trza gŏdać, skuli tego, co mōm tatar w zŏcy i Tomek ô tym wiy). Ale ôkrōm tatara, mōm tyż rada ksiōnżki kulinarne, a mōm ônych mocka…



Tak, książek kulinarnych mam dużo. Periodyków kulinarnych również. W jednym z nich pojawiła się krótka notka o wydanej własnymi siłami książce właścicieli dwóch poznańskich kawiarni (Raju oraz Ruiny). A potem Eliza Mórawska wrzuciła na swojego Instagrama informację, że jej przyjaciele wydali książkę. Kilka dni później była już ona w podróży na mój regał, który powoli a raczej coraz szybciej pęka w szwach.

Jako, że książek nam przybywa a czasu do ich czytania już nie, „Lubię” Pawlaków leżała na szczycie nowości, które ostatnio różnymi „cufalami” pojawiały się w naszym domu. I tak, dopiero po kilku dobrych tygodniach, wzięłam ją do czytania na dobranoc.

Co to było za przeżycie przez kilka wieczorów! Podróżowałam razem z autorami przez różne zakątki świata, zaglądając w garnki bohaterom zdjęć Jana bądź na efekty ich pracy w śródkowych (taka dzielnica Poznania, coś a’la Załęże) czeluściach ich kawiarni.  
Nie lubię podróżować, wyjeżdżać poza mój kochany Śląsk, ale zdjęcia Pawlaków poruszyły jakiś zakamarek mojej duszy, który uparcie nawołuje do zakupu biletu do Izreala. Piękne ujęcia innych czasoprzestrzeni i ich mieszkańców powodują, że wierzymy w prawdę wszystkich zamieszczonych przepisów.

Kubański sernik z kawą i rumem Havana




Pleśniak z prażoną mąką


Kawiarnie La Ruina i Raj to przede wszystkim serniki. Ale nie jakieś tam nudne i tradycyjne czy nowojorskie. Każdy jest stwistowany i to tak, że najchętniej nie piekłabym nic innego i jestem w lekkiej rozpaczy, bo nie wiem od którego zacząć. Przepisy na kawy brzmią tak, że nawet ja, która żadnej kawy nie tknie, piłabym je od razu, nawet w środku nocy!


Solanka bez marihuany




A to dopiero początek. Oszalałam na punkcie warkocza z Izraela (kiedy będą czerwone porzeczki, żebym mogła go zrobić?!),  pistacjowej baby (dzięki Zuzu za słoiczek pasty pistacjowej, ale będę potrzebować więcej!) czy piernika multikulti. Oczywiście muszę zrobić podejście do rogali śródeckich, ale do listopada jeszcze czas (uff!). Na stronicach książki znajdziemy również wytrawne dania z całego świata, np. testaroli genovesi (Włochy), Chow mein (Hongkong), solankę z marihuaną (jadłam ją niedawno cały tydzień i mi się nie przejadła, nawet bez marihuany!) czy saltenas (Boliwia). Wypróbowałam już kilka przepisów z Atlasu i każdy jest petardą. Moja mama napisała mi w smsie, że sernik kubański to najlepszy sernik, jaki zrobiłam w mojej karierze (a wierzcie mi, że moja mama rzadko mówi komplementy!).

Serniki tahini z sezamkami home made

Jan i Monika gotują prosto i prawdziwie. Ich przepisy to zapis przeżyć z podróży po całym świecie. Ale co najważniejsze – i w co ja sama wierzę – nie idą na kompromisy. Pieką na maśle i z jajek od szczęśliwych kur. Wszystkie składniki są najwyższej jakości. Jeżeli jakiś składnik jest egzotyczny, ściągają go z kraju skąd pochodzi. Czytając ich przepisy, wiem, że smak ich potraw to prawdziwe umami. Mam nadzieję, że będzie mi dane kiedyś skosztować ich oryginalnej wersji na poznańskiej Śródce a tymczasem zadowalam się przepisami oraz dobrą energię płynącą ze zdjęć i tekstów, które są zamieszczone w Atlasie.

Jako że Wielkanoc już tuż tuż poniżej przepis na Pistacjową babę z „Lubię. Atlas z przepisami” Jana i Moniki Pawlaków:

Ciasto:
150g masła
150 g pasty pistacjowej 100%
260 g cukru
280g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
5 jajek
200 g kwaśnej śmietany lub jogurtu naturalnego
duża szczypta soli

Polewa:
100g białej czekolady
1 łyżka pasty pistacjowej
garść posiekanych pistacji

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.

Rozgrzej piekarnik do temperatury 170 stopni. Formę na babkę wysmaruj masłem i obsyp posiekanymi pistacjami i mąką.

Białka oddziel od żółtek. Mąkę przesiej i wymieszaj z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną. W misie miksera utrzyj masło z cukrem na puszystą masę. Dodaj pastę pistacjową i wymieszaj. Następnie kolejno, jedno po drugim, dodawaj żółtka, a po nich mąkę na zmianę z kwaśną śmietaną. Ubij białka z solą na sztywną pianę. Dodaj połowę piany do masy i delikatnie wymieszaj szpatułką. Dołóż resztę piany i połącz z masą.

Wylej ciasto do formy i wstaw do piekarnika na 55 minut lub do tzw. Suchego patyczka. Wyłącz i pozostaw jeszcze na 5 minut, a następnie uchyl drzwiczki i wystudź babkę.


Przygotuj polewę. Rozpuść białą czekoladę razem z pastą pistacjową w kąpieli wodnej. Wylej na babkę i obsyp posiekanymi pistacjami.

Pistacjowa baba



1 komentarz: