piątek, 4 grudnia 2015

Gibkie kyjksy na Mikołaja

Kej niy mŏcie czasu, nale mŏcie wielgi smak pomaszkecić po swojimu a niy po kupnymu!
Abo kej chcecie się przichlybić Mikołajowi, coby wōngla i ôszkrabin niy dostŏć J
Co trzeja?
- 130 g masła
- 100 g cukru brōnotnego
- 230 g mōnki (u mie z Młyna Skokowa)
- 0,5 łeżeczki zody i bakpulwru
- 1 jajco
- 60 g ôrzeszkōw pini
- 80-100g suszōnyj żurawiny
- 100g biŏłyj szekulady




Jak to złōnaczyć?
Masło, cuker i mōnka wciepnōńć do miski i wyłōnaczyć do kōnsytencji piŏsku. Potym dociepnōńć zoda, bakpulwer i jajco. Wyfyrlać.
Przidać ôrzeszki, żurawina i szekulada (wszyjsko nŏjprzōd pociachane) i ukulać zusamyn na „ruby wuszt”.

Wrazić do mrŏżarki na 15 minut.
Wyjmnōńć, pokrŏć na krancki, ułożyć na blaszce i wrazić na ok. 13 minut do nŏgrzanyj do 180 stopni bratruły.






 Potym uż sie idzie asić, co sie jes dobrym maszketnikem!


Recept wziynty z terŏźnygo nōmeru Kukbuka, ino troszka zmodyfikowany.





niedziela, 19 lipca 2015

Sobota we Sezo'novo, jak sie wziōńć sobota po leku?


W sobota poradził żeś sie przylyźć na Muchowiec ze swojimi krauzami, szkrobaczkami i inkszymi pitwŏkami, coby naszykować pŏra propozycji przetworōw na zima.
Wszyjsko to miōlo miyjsce we Sezo’nowo, nowyj knajpce zarŏzki przi parkplacu na Muchowcu. 
We Sezo’novo idzie maszkecić dziypiyro ȏd tego sezōnu.
Na Muchowcu i Sztauwajerach trza bōło takiygo miyjsca, kej karlusy i młode frelki poradzōm sie po leku siednōńć, dobrze się napić i pojeść.
Co idzie dostać we Sezo’nowo?
- pizza ze prawyj, italskij bratruły
- kyjksy, zisty i inksze roztōmajte maszkety
- picie, porzōnd rychtowane przez nich na miyjscu.
 






Nale co sie dziōło w sobota?
Przijechōł pōn Eugeniusz, kery miōł ze sobōm produkty ze swojij gospodarki. Skuli tego poradzili my sie wszyjskie skłŏdniki na przetwory sprŏwić w jego warziwniŏku na miyjscu.


 


Co my narychtowali do krauzōw?
  • Marynowane markewki ze grillowanymi apluzinami, zazwōrym i kolyndrōm
  • Kabaczki ze magiym, knoblochym, zymftym i korzyniym podgrzōnym na tyglu
  • Jabka  i johanki ze zelwijōm i listkami ȏd johankōw






A wszyjsko pod ȏkiym Przemka Błaszczyka i Witka Wróbla.
Mieli my kupa uciechy skuli wciepywania wszyjskiego do krazōw i co my sie mogli wziōńć ta sobota po leku! Czekōmy na dŏlsze eventy!


niedziela, 31 maja 2015

Młyn Skokowa – historia prawdziwej mąki


Przełom wieków XIX i XX

W małej podwrocławskiej wsi staje młyn. Nie jest to młyn z wiatrakiem ani kołem wodnym; siłą napędową jest tu maszyna parowa. Tereny te przynależą do Niemiec, uwagę przykłada się do wszystkich, najdrobniejszych szczegółów, maszyny wykonuje się solidnie, jak to za Niemca. Krótko przed II wojną światową młyn się rozbudowuje, maszynę parową zastępuję elektryczna, prócz części magazynowej, buduje się i część mieszkalną. Na terenie Młyna działa również cegielnia z 12 szopami do suszenia cegły.

Rok 2015
Jedziemy na dzień otwarty młyna Skokowa, któremu patronuje Slow Food Polska. Pogoda dopisuje, choć ostatni tydzień tego nie zapowiadał. Przejeżdżamy nową stację kolejową, drogowskazy prowadzą nas do młyna. Wita nas ciepło i spokój.

 


Rok 1955

Czasy przesiedleń. Starych właścicieli młyna już nie ma. Dawna cegielnia zostaje zburzona. Zostają po niej jedynie ślady na budynku Młyna, jak również szopy.
W tym czasie Zdzisław Sznajder przenosi się z Prus Wschodnich do Skrzypca na Opolszczyźnie. Janina, przyszła pani Sznajder, przenosi się z Otyni pod Stanisławowem (tereny obecnej Ukrainy) trafia do Trzebini na Opolszczyźnie). Na pewnej wiejskiej zabawie Zdzisław i Janina poznają się, biorą ślub i przyjeżdżają na teren Skokowej z państwowym przydziałem objęcia młyna. Razem z nimi przyjeżdża trójka dzieci.
Zdzisław ma doświadczenie młynarskie. Przed przyjazdem pracował w młynach w Kramkowie i Skrzypcu, wie jak konserwować Młyn, by służył długie lata.
Rodzina wprowadza się do zdewastowanego domu przylegającego do Młyna. Muszą go wyremontować, żeby mógł posłużyć za prawdziwy dom dla ich dzieci. W krótkim czasie pozostałości cegielni zostają całkowicie rozebrane a cegła wywieziona na odbudowę centralnej Polski. Pozostaje im jednak młyn, gdzie ciężką pracę zaczyna Zdzisław. Domem i wychowaniem dzieci zajmuje się Janina, która – gdy znajdzie chwilę czasu – maluje obrazy.
Wkrótce miejsce zaczyna na nowo żyć swoim rytmem. Dom zostaje wyremontowany a Młyn zaczyna świadczyć usługi okolicznej ludności.


  

Rok 2015
Największe wrażenie robi na nas kilkupiętrowy młyn. Duży budynek z czerwonej cegły, wewnątrz jednak dominuje drewno. Wnętrze zapiera dech w piersiach, bynajmniej nie z powodu zapylenia mąką J Przenosimy się w czasie do początków dwudziestego wieku. Jest fantastycznie. Ja poznaję stół stolarski, jaki miał mój dziadek i przy którym bawiłam się, gdy byłam dzieckiem w jego warsztacie. Tomek, który spędzał wakacje w dzieciństwie na podkarpackiej wsi, zachwyca się narzędziami, które są takie same jak te, które widział będąc dzieckiem, mimo iż miejsce, w którym je widział dzielą kilometry od tego, w którym teraz jesteśmy. Stare maszyny działają do dziś, ich produktem jest prawdziwa mąka, bez „polepszaczy” i innych dodatków. 

Rok 1975
Epoka Gierka. O wydarzeniach na wybrzeżu nikt nie słyszy. Buduje się propagandę sukcesu i zaciąga się kredyty konsumpcyjne. Rok wcześniej Polska zajmuje 3.miejsce na mistrzostwach świata w piłce nożnej. W Skokowej Zdzisław zostaje jednym z kierowników w nowo wybudowanej Wytwórni Pasz. Młyn obejmuje Janina. Dzieci są już duże, więc może sobie na to pozwolić, jednak nadal zajmuje się domem. Młyn przejmuje Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”. Przybywa klientów i pracy.


 


Rok 2015
Wokół Młyna rozciąga się przede wszystkim spokój. Czuć energię tego miejsca. Przy Młynie są kury i mały warzywniak. Wnuk Zdzisława – Grzegorz oprowadza nas po Młynie. Z technicznych elementów mało zapamiętuję, ale można pytać o wszystko. Na mnie największe wrażenie robi potęga Młyna sama w sobie, jak i fakt, że maszyny – mimo, że mają już ponad 100 lat – działają i dobrze się mają. Dla ich architekta i wykonawcy - chapeau bas. Ja tego nie ogarniam J Ogarniam natomiast mąkę, czyli to, co dzięki nim powstaje. W dzisiejszym świecie zatraca się prawdziwość produktów, a Skokowa to miejsce, gdzie ta prawda istnieje i przed właścicielami Młyna również powinniśmy ściągnąć czapki z głów. W książce kulinarnej Camilli Lacberg czytamy, ze sekret gotowania polega m.in. na tym, że istotne jest miejsce, gdzie przyrządza się potrawy. Każde ma swój charakterystyczny smak, którego nie da się oddać słowami. Tak samo myślę jest z miejscem, gdzie robi się produkty, z których gotujemy i pieczemy. Tak jest z mąką ze Skokowa. 

Rok1995
Gminna Spółdzielnia postanawia sprzedać Młyn wraz z domem. Zdzisław decyduje się go kupić za odkładane przez lata pieniądze. Zaczyna się nowy rozdział w historii Młyna i rodziny Sznajderów. Młyn z państwowego staje się prywatny, Zdzisław rozpoczyna drugi remont. Wymienia poniemieckie łożyska w maszynach i siatki w odsiewaczach, regeneruje łuszczarki i wałki w mlewnikach. Do Młyna ustawiają się kolejki klientów. 

 
Rok 2015
Młyn Skokowa to mały rodzinny Młyn. Rodzinnie ciepło jest wyczuwalne na każdym kroku.
Mieliśmy to szczęście, że znamy się z Grzegorzem, wnukiem Zdzisława i zostaliśmy zaproszeni na ognisko po Dniu Otwartym. Zostaliśmy uraczeni domowym piwem i cydrem, a przede wszystkim – chlebem! Ciężko jest opisać słowami, jakie to wszystko było dobre. W każdym z nich czuć było miłość, z jaką zostały zrobione. Siedzieliśmy, opowiadaliśmy sobie o prawdziwym jedzeniu, o naturalności i o prawdzie.


Rok 2001
Zdzisław umiera. We Młynie zaczyna pracować jego syn Jerzy z żoną, wszystkiemu patronuje Janina. Poszerzają asortyment produktów i pozyskują nowych klientów. Jerzy prowadzi Młyn do teraz. Pomaga mu syn Grzegorz wraz z żoną Izą.  





Rok 2015
W Skokowej można zakupić mąkę, która powstaje w 100% ze zboża. Ziarno pozyskuje się od sprawdzonych dostawców, przez to ci mniej uczciwi są bardzo niezadowoleni, kiedy odmawia im się przyjęcia zboża.

Obecnie w ofercie są: mąka pszenna krupczatka 450, pszenna 500, pszenna chlebowa 750, pszenna graham 1850, pszenna razowa 2000 i żytnia 720, żytnia razowa 2000, kasza manna, otręby pszenne i żytnie.

Pod koniec dnia robimy sobie spacer nad pobliski staw, który powstał w miejscu, gdzie wydobywana była glina, która służyła do produkcji cegieł. Podglądamy łabędzicę, która wysiaduje swoje młode i jej partnera, który dzielnie jej pilnuje.

Z ciężkim sercem wyjeżdżamy z młyna, musimy trochę zwolnić, by przechodzący przez jezdnię bażant spokojnie przeszedł. Jest nam błogo. W bagażniku wieziemy zakwas i mąkę, mam nadzieję, że jej zapasy pozwolą nam wspominać ten dzień jeszcze długo. 


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wiosna wielgij nocy eli babōwka z czym chcesz!


Mōmy to wiosna eli zima? Świynta Wielgij Nocy abo Bożygo Narodzyniŏ? Kej mōmy śniyg za ȏknym a nawet farŏrzowi się podarziło pedzieć o świyntach Narodzyniŏ Pana, to i nōm poradzi sie trocha łōnaczyć we gowach!

Jak Wōm lecōm te świynta? Bo mie tak jak czas ȏstatnio – gibko! Ledwo czowiek bōł po sprŏwunki, wypucowō dōm (ȏkien niy trza bōło, śniyg sōm to złōnaczył), zjŏdł pŏra (no dobra, pŏranŏście) jŏdeł i… no, prziszōł czas, coby sie w kōńcu dychnōńć.

Zaczło sie ȏd tego, co żech fest chciała upiec babōwka ze Moich Wypiekōw. Łaziła żech po roztōmajtych geszeftach, nale nikaj żeś niy poradziła znŏlyźć foremki małygo hazŏka. No nikaj! Miała żech ino foremki z gwiŏzdkami i goikiym (w sumie aura na placu klapuje), nale żech sie spamiyntała. We jednym srogszym hipermarkecie sprŏwiła żech sie foremki z małymi zwiyrzami. No i padło na nosorożca. Fto pedziōł, co na świynta musi być wszyjsko tymatycznie? Pogoda tymatycznŏ niy je, to i zwiyrza bydōm na ȏpy! Kej byście chcieli sie upiec tako babōwka – na dole zajty bydzie recept. Je trocha inkszy, co u Doroty!

W sobota – trocha niyskoro, nale na pewnikiym skuli tego, coby zdōńżyć podciepnōńć geszynki i u inkszych, bōł u nŏs hazŏk. No dobra, bōł w Paczkomacie, trza bōło we śniyżycy ciś, nale mieli my kupa uciechy. A czymu? Dostali my wymarzōny (ja, przeze mie, Tomek ȏ tym chyba ani niy myślōł) Cud Miód Box! Co prawda produkty, kere żech sie sama ȏbrała, skuli tego, co taki prawy przidzie po 10 kwiytnia przimo ȏd Strawberries from Poland. Nale, co bōło w nŏszym hazŏkowym boxie? Przepyszne – kōnfitura z czŏrnych jagōd z aloesym, krzōn ze żurawinōm, no i marmelada ze śliwek. Wszyjsko pyszne, maszkecymy aże sie nōm uszy dyrgotajōm!

Dejcie sie pozōr, co nōm wszyjskim ȏstalo ino pŏra godzin na bezkŏrne maszkecynie! Wracejcie do stołōw! I patrzcie tam jako!
A tu mŏcie recept na babōwka ze zwierzym abo inkszym dingsem!

Na czŏrnygo zwiyrza (czŏrnŏ babōwka) 
  • 200 g masła 
  • 200 g drobnygo cukru 
  • 4 wielgie jajca 
  • 250 g mōnki pszennyj 
  • 35 g kakao 
  • 2 łyżki kawy rozpuszczalnyj rozpuszczonyj we likerze kawowym
  • 1,5 łyżeczki bakpulwru 
  • 2 łyżki mlyka
Wszyjsko trza zawczasu wyłōnaczyć, coby skłŏdniki bōły w tymperaturze pokojowyj.
Masło wyfyrlej z cukrem na biŏłŏ, puszystŏ masa. Dodej jajca, niy na rŏz, ino jedno po drugim, po kŏżdym wyfyrlej.
Mōnka przesiej ze bakpulwrym, kakaym i kawōm. Przidej do masy i pomału wymiynszej. Na kōniec dodej mlyko.
Forma na babōwka poszmaruj masłym i połōnacz mōnkōm pszennōm. Wciepnij tam zista, złōnacz to tak, coby bōło rōwno. Wraź to do bratruły na 40-50 min na 160ºC, tak coby patyczek bōł suchy, kej badniesz eli je fertich.
Kej zista bydzie już chłōdnŏ, pokryj jōm na sznitki i foremkōm wystrziż ksztŏłt tego, co chcesz.

Biŏłŏ babōwka (u nŏs trocha barzij żōłto, skuli tego, co je ajerkōniakowŏ)
  •  4 wielgie jajca 
  • 150 g cukru 
  • 125 g mōnki pszennyj 
  • 125 g mōnki kartoflanyj 
  • 2 łyżeczki bakpulwru 
  • 1 łyżka pasty waniliowyj 
  • 200 ml ȏlyju 
  • 200 ml ajerkōniaku 
Tukej tyż mŏsz prawidło, coby wszyjsko bōło w jednyj tymperaturze.
Jajca trza wyfyrlać z cukrym, potym dolŏć ȏlyju i przidać pasta waniliowŏ z ajerkoniakiym.
Dodać do masy przesiane mōnki i bakupylwer. Delikatnie wymiynszać.
Na dno formy dej trocha biolyj masy, potym uloz się tam to, co ześ wystrzigł z czornyj babowki, potym dodej reszta czornyj masy. Wraź do bratruły na 40-50 min na 180ºC. Tak samo badnij potym patyczkiym.
Idzie sie to polukrować, nale podōg mie to już bydzie trocha za słodkie. 
Smacznego!